Wywiad z Helmutem Scharle: historia 50-letniego start-up'u
27.05.2019 - Zarządzanie produkcją, Zarządzanie magazynem, Zarządzanie energią, Praca w PSI, Zarządzanie projektami IT, Transport publiczny
Helmut Scharle – jeden z sześciu założycieli firmy PSI opowiada historię start-up'u, który właśnie obchodzi 50-tą rocznicę istnienia.
Lata 60-te: początki automatyzacji w branży metalurgicznej
Detlef Schmitz:Helmut, zawsze chciałem zadać Ci to pytanie... Jeśli dobrze pamiętam, firma PSI została założona 1 kwietnia 1969 roku, ponieważ w AEG uznano, że automatyzacja produkcji w branży metalurgicznej nie ma sensu, prawda?
Helmut Scharle: Tak, tak mniej więcej było. W latach 1966-1968, wraz z pięcioma późniejszymi założycielami PSI, pracowałem w AEG.
Jako grupa projektowa stworzyliśmy wówczas oprogramowanie służące do sterowania pracą walcowni gorącej w niemieckiej hucie Bochumer Verein. Wcześniej firma AEG prowadziła tego typu operacje w sposób konwencjonalny, za pośrednictwem układów elektrycznych. Realizacja naszego projektu napotkała po drodze wiele trudności i w AEG podjęto decyzję, że ten obszar działalności nie będzie dalej rozwijany.
Jednak naszym zdaniem projekty tego typu miały ogromny potencjał. Stąd nasza decyzja o założeniu PSI w dniu 1 kwietnia 1969 roku.
Detlef Schmitz:Wróćmy jednak do samego początku. Pochodzisz z kraju Saary, prawda?
Helmut Scharle: Tak, urodziłem się w 1940 roku w kraju Saary, studiowałem elektrotechnikę w Karlsruhe. W mojej pracy magisterskiej wykorzystałem analizy danych pomiarowych, które zostały zaprogramowane na komputerze marki Zuse.
Detlef Schmitz:Kiedy przyjechałeś do Berlina i rozpocząłeś pracę jako inżynier oprogramowania?
Helmut Scharle: Zacząłem pracować w AEG w 1966 roku w dziale walcowni w Berlinie. W firmie funkcjonował wówczas również dział automatyki.
Detlef Schmitz:Czy Twój pierwszy projekt realizowany w AEG był wyzwaniem?
Helmut Scharle: Tak, można tak powiedzieć. Grupa projektowa składała się głównie ze świeżo upieczonych absolwentów uniwersytetu, którzy nie mieli żadnego doświadczenia ani w branży metalurgicznej, ani w pracy z komputerami.
Półtora roku zajęło nam stworzenie oprogramowania, a kolejne półtora – uruchomienie systemu w hucie w Bochum. Ostatecznie system został wdrożony, a klient był zadowolony z rezultatu – ale w międzyczasie nasz szef w Berlinie praktycznie zdążył o nas zapomnieć. Jednak ta długa, ciężka praca w zakładzie klienta sprawiła, że bardzo się ze sobą zżyliśmy, a jednocześnie pozyskaliśmy całkiem sporo know-how.
Wszystko to sprawiło, że nie wyobrażaliśmy sobie już powrotu do pracy w bardzo hierarchicznej i skostniałej organizacji.
50 lat PSI
Detlef Schmitz:Kto założył PSI?
Helmut Scharle: Sześcioma założycielami firmy byli: Wolfgang Dedner, Winfried Gerresheim, Dietrich Jaeschke, Paul Kruse, Franz Mailänder, no i ja. Początkowo nazwaliśmy firmę „Gesellschaft für Prozesssteuerung und Informationssysteme mbH”. Podstawowym obszarem naszej działalności miało być tworzenie oprogramowania działającego w czasie rzeczywistym na potrzeby sterowania procesami produkcji w branży hutnictwa stali. Pod koniec pierwszego roku działalności firmy zatrudnialiśmy już dziesięć osób i w ciągu ośmiu miesięcy wygenerowaliśmy obrót sięgający 350 tysięcy marek niemieckich!
Detlef Schmitz:Kim byli wasi pierwsi klienci?
Helmut Scharle: Klienci AEG reprezentujący branżę metalurgiczną szybko dostrzegli przydatność i potencjał nowego oprogramowania i zlecili nam realizację kolejnych projektów. Posiadaliśmy niezbędny know-how i zaczęliśmy działać jako podwykonawcy AEG.
Detlef Schmitz: Dziś chyba łatwiej jest założyć start-up niż w 1969 roku, prawda?
Helmut Scharle: W tamtych czasach było to szalenie ekscytujące. Byłem jednym z twórców nowego biznesu. Założyliśmy firmę, rekrutowaliśmy pracowników, ustalaliśmy warunki umów o pracę, wypłacaliśmy pensje. Otworzyliśmy biuro w dużym wynajętym mieszkaniu na ulicy Frege-Straße w Berlinie, gdzie mogliśmy pracować nad naszymi projektami.
Detlef Schmitz: Kto wymyślił nazwę firmy?
Helmut Scharle: Wymyśliliśmy ją razem, siedząc w berlińskim pubie. Mieliśmy przed sobą podkładki pod kufle i długopisy, a w głowach mnóstwo pomysłów. Od razu spodobał nam się akronim „PSI”, który jest jednocześnie jedną z greckich liter i oznacza niewyjaśnione tajemnice w matematyce. Nieco później w tym samym pubie wymyśliliśmy logo firmy.
Studencki Ruch 68 miał ogromny wpływ na nasz model biznesowy
Detlef Schmitz:Jaka jest geneza „modelu samostanowienia”?
Helmut Scharle: Nasza nowa kadra to byli młodzi ludzie, na których duży wpływ wywarły studenckie protesty w Berlinie w ramach Ruchu 68. Również my, jako założyciele, szukaliśmy nowych form pracy, aby wyjść poza skostniałą kulturę korporacyjną.
W 1972 roku nie funkcjonował w firmie dział kontrolingu finansowego z prawdziwego zdarzenia, a klienci płacili nam dopiero po zakończeniu projektu. Wraz z ekspansją firmy zmieniliśmy ten system, wprowadzając zasadę płatności z góry.
Mniej więcej w tym samym czasie nasi nowi pracownicy zaproponowali, aby wstrzymać wypłaty ich wynagrodzenia i przeznaczyć je na inwestycje w firmie.
Detlef Schmitz:Skąd ten pomysł?
Helmut Scharle: Młodzi pracownicy byli nie tylko błyskotliwi i dynamiczni, ale mieli też zmysł biznesowy. Debaty były początkowo bardzo gorące, ale szybko osiągnęliśmy porozumienie. Nazwaliśmy to rozwiązanie „modelem samostanowienia”. Jego główne założenie było takie, że każdy pracownik powinien mieć wpływ na proces decyzyjny w firmie.
Jeden z założycieli nie zgadzał się jednak z tym rozwiązaniem i postanowił odejść z firmy.
Detlef Schmitz:Jakie były założenia tego modelu?
Helmut Scharle: Każdy pracownik mógł stać się udziałowcem, kupując akcje spółki – jednak nie więcej niż 1%. Jako udziałowcy nasi pracownicy mieli udział zarówno w zyskach, jak i stratach firmy. 50% zysków było dzielone pomiędzy wszystkich pracowników w równych częściach, pozostałe 50% pomiędzy udziałowców zgodnie z ich udziałem w kapitale spółki.
Co dwa lata pracownicy wybierali członków kierownictwa firmy. Udziałowcy wybierali również prezesa spółki. Co ciekawe, przez wiele lat na kolejne dwuletnie kadencje powoływali tę samą osobę – Dietricha Jaeschke.
Pracownicy mieli prawo do rezygnacji z urlopu w zamian za ekwiwalent pieniężny. Nasza kadra zwykle wykorzystywała mniej dni urlopu, niż wskazywała średnia rynkowa. Mimo to wszyscy były zadowoleni – zarówno ci, którzy pracowali więcej, jak i pozostali pracownicy, którzy przeznaczali więcej czasu na odpoczynek.
Detlef Schmitz:Czy model sprawdził się w praktyce?
Helmut Scharle: Sprawdził się świetnie. Nasi pracownicy wykonywali swoje obowiązki zawodowe z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem, aby zapewnić zadowolenie klientów i wypracować zyski dla firmy.
Wszystko omawialiśmy wspólnie. Skład kadry był zróżnicowany, a większość pracowników była zadowolona z faktu, że zarząd firmy realizuje ustaloną strategię, zapewniając z jednej strony zyskowność biznesu, a z drugiej – ciekawą pracę.
Detlef Schmitz:Jak na wasz model zareagowało środowisko?
Helmut Scharle: Na początku zostaliśmy uznani za „software’ową komunę”, trzymaliśmy więc nasz model biznesowy w tajemnicy przed klientami. Bo czy powierzyłbyś sterowanie procesem produkcji w dużej hucie grupie długowłosych hippisów, mieszkających w socjalistycznym Berlinie, w samym centrum rewolucyjnych ruchów studenckich?
Później wykorzystaliśmy nasz model jako element promocji firmy i jedną z naszych przewag konkurencyjnych. Mogliśmy się bowiem pochwalić stałym zespołem bez żadnej rotacji kadry, nasi pracownicy byli bardzo zaangażowani w swoją pracę, a firma oferowała innowacyjne rozwiązania.
Mimo to związki zawodowe i stowarzyszenia pracownicze nadal patrzyły na nasz model bardzo podejrzliwie. Kiedy weszliśmy na giełdę, podjęliśmy decyzję o zarzuceniu tego rozwiązania, bo stało w sprzeczności z obowiązującym prawem spółek. Jednak nadal nasi pracownicy posiadają spory udział w kapitale spółki PSI.
Detlef Schmitz:Czy znalazłeś w tym wszystkim czas na życie prywatne?
Helmut Scharle: Jak najbardziej. Kilka dni po założeniu firmy poznałem młodą panią doktor. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia i wkrótce potem wzięliśmy ślub. W tym roku obchodzę więc 50-lecie PSI, a w przyszłym będę obchodzić z żoną złote gody, czyli 50-tą rocznicę naszego ślubu.
I jestem co najmniej tak samo dumny z trójki moich dzieci oraz dziewięciorga wnuków, jak z sukcesu PSI.
Detlef Schmitz:Helmut, należą Ci się serdeczne podziękowania za stworzenie firmy PSI oraz działu oprogramowania dla branży metalurgicznej, a także za umożliwienie wszystkim pracownikom uczestniczenia w zyskach firmy jako akcjonariuszom PSI. Życzę wszystkiego najlepszego zarówno Tobie, jak i Twojej rodzinie. Szczególne pozdrowienia dla Twoich dziewięciorga wnucząt!
Detlef Schmitz, pracuje w PSI od niemal 30 lat na różnych stanowiskach. Obecnie pełni w firmie funkcję Dyrektora ds. Rozwoju Biznesu w PSI Metals.